Najpierw odpowiedzmy w skrócie czym jest energetyka rozproszona. Najprościej można powiedzieć, że to model w którym energia wytwarzana jest przez mniejsze jednostki lub obiekty, które zwykle produkują energię z odnawialnych źródeł. Wyobraź sobie osiedla, na których domy same produkują potrzebną energię.
Ratunek przed awarią
Setki elektrowni przydomowych mogłyby zapewnić ochronę przed blackoutem – czyli awarią sieci energetycznej. Wystąpienie usterki w jednej scentralizowanej elektrowni jest bardziej prawdopodobne niż awaria w wielu małych. W takim przypadku skala skutków również byłaby mniejsza. Wniosek nasuwa się jeden – powinniśmy stawiać na niewielkie elektrownie, rozwój odnawialnych źródeł energii i energetyki prosumenckiej, czyli takiej, w której produkujemy energię zaspokajającą własne potrzeby. Twórzmy jeszcze więcej miejsc produkujących dobrą energię ze słońca. Coraz więcej elektrowni słonecznych, wiatrowych czy wodnych to także pożytek dla środowiska.
Co się stanie po zwiększeniu celu uzysku energii z odnawialnych źródeł?
Do 2030 roku kraje UE muszą zwiększyć udział odnawialnych źródeł energii do 32 proc. Co to zmieni? Zdaniem Greenpeace „Panele fotowoltaiczne mogą wkrótce pokryć miliony dachów w całej Europie”. Organizacja dodaje również, że „Po raz pierwszy unijne prawo uznaje rolę, jaką demokratyczne spółdzielnie mogą odgrywać w transformacji klimatycznej, ułatwiając ludziom wychodzenie z ich własnymi projektami dotyczącymi energii odnawialnej”. Zdaniem Anny Ogniewskiej z Greenpeace “(…) projekty realizowane w ramach różnego typu kooperatyw i będące własnością społeczności lokalnych mogą wygenerować nawet osiem razy więcej wartości dodanej, niż instalacje znajdujące się w posiadaniu dużych, międzynarodowych firm. Dzieje się tak, gdyż obiekty zarządzane lokalnie częściej korzystają z usług okolicznych dostawców czy banków, angażując w realizację projektu również mieszkańców”.